Obraz z Brzozdowiec

Znajdujący się w brzozdowieckim kościele obraz miał być przyczyną cudów, głównie uzdrowień, które były skrupulatnie odnotowywane w miejscowej parafii. Zachował się wykaz cudów, z lat 1746-1752 i 1867-1885. Część materiałów zaginęła w pożarze plebanii w roku 1859. Za broszurką: „O kościele i cudownym obrazie Pana Jezusa w Brzozdowcach. Wiadomość o obrazie Jezusa Ukrzyżowanego cudami słynącego w kościele brzozdowieckim oraz opisanie łask i cudów tamże zdziałanych” Zebrał ks. W. Mrowiński T.J. Dochód przeznaczony na pokrycie kościoła blachą. Lwów, nakładem ks. Motykiewicza, prob. w Brzozdowcach, 1886. Zamieszczam tu wybrane opisy uzdrowień i cudów:

Okładka broszury ks. Motykiewicza

„Zebranie krótkie łask i cudów przy cudownym obrazie brzozdowieckiego Pana Jezusa doznanych.

Następujące 29 łask i cudów wydarzyły się zaraz w pierwszych sześciu latach po zjawieniu się cudownego obrazu. Podajemy je szczegółowo.

  • Roku 1746 w Maju, Aleksander Podnicki, piwniczy JW. pisarstwa polnych koronnych, chorując na febrę, ofiarował się do Pana Jezusa do Brzozdowiec, gdzie z ufnością, w sam prawie czas paroksyzmu przybywszy, uzdrowiony został.
  • W tymże roku w Maju Wasyl Barwisznik z Borynicz zeznał, jako syn jego Iwaś, mający lat 10, zachorowawszy na nogi, nie chodził; jak go zaś ofiarować do Pana Jezusa, począł na nogi wstawać i do kościoła go już lepiej chodzącego przyprowadzili, i nogi przedtem skurczone już dobrze prostował; to wszystko zeznał przed ks. komisarzami.
  • W tymże roku w Maju, ogrodnik głuchy z Czernicy, dóbr JW. pisarstwa polnych koronnych, ofiarowawszy się i nawiedziwszy obraz Pana Jezusa, słuch przywrócony odebrał..
  • W tymże roku w miesiącu Czerwcu, Stanisław Krymski wraz z żoną z Żurowa, Anną, córka siedmioletnią, na oczy od ośmiu niedziel chorującą i niewidzącą, przywiózłszy do Pana Jezusa, zyskali to, że taż córka przejrzała.
  • W tymże roku w miesiącu Czerwcu, Maryanna Kłosowska, mieszczka z Brzozdowiec, ciężko na nogi, krzyże i boki chorująca, tak dalece, że się o swojej mocy i ruszyć nie mogła, za ofiarowaniem się do Pana Jezusa, tegoż dnia ku wieczorowi folgę uczuła, a na drugi dzień o swojej mocy wstała i chodziła, a trzeciego dnia była w kościele i do domu zdrowa powróciła.
  • W tymże roku i miesiącu Andrzej z Boruszowa, obrz. gr., szaleństwo cierpiąc, przywieziony przed kościół, rwał się z rąk, uciekał, wrzeszczał; gwałtem tedy wprowadzony do kościoła i krzyżem położony, uciszać się zaczął. Na drugi dzień po wysłuchaniu tamże Mszy św. przemówił i lepiej mieć się zaczął; wkrótce potem przyjechał do tegoż kościoła na podziękowanie Panu Jezusowi za zdrowie i przywrócenie rozumu.
  • W tymże roku i miesiącu szlachetna Urszula Tuszewska, administratorowa z Hreborowa, przybywszy tu z synem swoim Franciszkiem, trzeci rok zaczynającym, na podziękowanie Panu Jezusowi zeznała, iż to dziecię, chorując na wielką chorobę, jak go tylko do Pana Jezusa ofiarowała, od tego czasu nie miewa tej choroby.
  • W tymże roku pan Wojciech Moszczyński, administrator bereźnicki, z żoną swoją zeznali, jako dwa razy osobliwszej od Pana Jezusa doznali łaski: najprzód w przywróconem już prawie konającemu dziecięciu zdrowiu, powtóre: jadąc do kościoła, gdy się konie zbiegły i w dół z wózkiem wpadły, wzywając pomocy boskiej, doznali obrony, kiedy żadnego szwanku ani na sobie, ani na koniach, ani na wózku nie ponieśli.
  • W tymże roku Andrzej, syn Antoniego Burlikowskiego, organisty brzozdowieckiego, półtrzecia roku mający, na prawe oko, które mu było zapuchło, nie widział cały miesiąc, gdy go rodzice ofiarowali do Pana Jezusa, zaraz puchlina zeszła i on na oko przejrzał.
  • W tymże roku Jaś Hawryła Józiowego z Laszek, chory będąc na głowę, nogi i plecy przez niedziel cztery, gdy go w domu ojciec ofiarował do Pana Jezusa brzozdowieckiego, przyszedł do zdrowia.
  • W tymże roku Maryanna Małrycha z Komarna, mając lat 36, która w r. 1745 od świąt Bożego Narodzenia w roku przeszłym ciężko zachorowała, tak dalece, że już na śmierć dysponowała się, przed Wielkanocą, gdy jej pofolgowała choroba, poszła do kościoła, a powracając do domu upadła i stlukłszy się w cięższą niż pierwej wpadła słabość, którą długo cierpiąc, usłyszała o zjawieniu się w Brzozdowcach P. Jezusa, do którego się ofiarowała, i ta twierdzi, że miała sen, jakoby przed tymże obrazem padła krzyżem, tę tedy chorobę cierpiała do św. Mateusza, także nie mogła przejść izby. Słyszała, że się ludzie wybierają do Brzozdowiec, pragnęła z całego serca, żeby mogła wraz z innymi Panu Jezusowi oddać pokłon, tak sobie myśląc: nie żalby mi i umrzeć, bylebym oddała pokłon P. Jezusowi; w tem jej się polepszyło i wnet z ludźmi z Komarna wybrała się. Mąż ją wstrzymywał i wszyscy wątpili, żeby dojść mogła; było z nią ludzi około 30. Jan zaś Praźnik, R.G., Agnieszka Mendyszczanka, Apolonia Gernaka, Teresa Jaszycha pod sumieniem zeznali, iż wszystkich w drodze wyprzedzała; stanąwszy wtedy  w kościele brzozdowieckim, krzyżem padła na podziękowanie Panu Bogu za zdrowie i od tego czasu żadnej słabości nie czuła.
  • Tegoż roku Katarzyna Stokrocka ze Świerza, w ręce prawej boleść cierpiąc, gdy co raz ból się wzmagał z rwaniem, łamaniem i strzykaniem w ręce, którą ruszyć nie mogąc, na ręczniku nosiła, usłyszawszy zaś o zjawionym w Brzozdowcach obrazie P. Jezusa, tamże przybyła i przed tym obrazem jeszcze zapieczętowanym w zakrystyi stojącym, krzyżem leżąc, doznała łaski, że wkrótce uzdrowioną została.
  • Tegoż roku w Październiku Mikołaj Podhajecki ze Stryja, przybywszy ze synem swoim, Janem, w przytomności Macieja Trzaskowskiego jako świadka, zeznał, iż gdy syn jego tenże Jan, więcej niż dwa lata chorował na wielką chorobę, ofiarował go na to miejsce i przybywszy sam w te słowa wyznał: jak nie wiem zkąd się wzięła choroba synowi memu, tak wiem pewnie, że z łaski P. Jezusa brzozdowieckiego do zupełnego przyszedł zdrowia; co pod przysięgą zeznał.
  • Tegoż roku w Październiku JMĆ. ks. Sieradzki, karmelita dawnej obserwancyi, kowentu rozdolskiego przeor, wyznał pod sumieniem: że gdy nietylko krwawą chorobą ale i różnymi defektami razem złączonemi był złożony i od doktorów odstąpiony, co tylko ofiarował się do P. Jezusa brzozdowieckiego, zaraz lepiej mieć się począł; a po tak strasznej chorobie, chciał pójść piechotą do kościoła brzozdowieckiego na podziękowanie Zbawicielowi za tak wielkie dobrodziejstwo. W tym razie spadła mu puchlina niezmierna w nogi, nie mogąc się tedy doczekać, aby piechotą podług intencyi swojej mógł zajść do Brzozdowiec, kazał się na wózek wsadzić, dwie kule wziąszy ze sobą, na których w chorobie swojej opierał się. Tak tedy przyjechawszy do kościoła brzozdowieckiego padł krzyżem przed cudownym obrazem Zbawiciela, gdzie po spowiedzi i komunii św., co przed tem o dwóch kulach ledwie do kościoła wnijść mógł, z kościoła bez żadnej pomocy zdrowy wyszedł, a na pamiątkę kule tamże zostawił.
  • Dnia 15 Lutego r. 1747 ja Stefan Monasterski i Maryanna z Wolskich Monasterska, małżonkowie, skarbnikowie wieluńscy, zeznajemy pod wiarą, sumieniem i przysięgą, iż my jak prędko dziecię nasze Teodozya w leciech blisko trzech dochodzącyh, w ciężkiej chorobie, którą pospolicie kurem zowią, razem i w gorączce nagłej zostające, jakeśmy się prędko dowiedzieli o łaskach i cudach obrazu niedawno w Brzozdowcach zjawionego, więc i to dziecię nasze Jemu ofiarowaliśmy, zaraz ustawać gorączka zaczęła,a dziecię przez pięć dni śmiertelnie chorujące i żadnego pokarmu przyjąć nie mogące, jeść zapragnęło. Toż dziecię nasze, nie wiedzieć z jakiej przyczyny, wpadło potem w puchlinę i gorączkę wielką, ale te wszystkie słabości za ofiarowaniem onego do P. Jezusa brzozdowieckiego wnet ustały. Nakoniec mnie, Maryannie niegodnej, P. Jezus pokazawszy się we śnie, kazał mi abym na podziękowanie odprawiła spowiedź świętą i dla wyznania łask doznanych jechała do kościoła brzozdowieckiego, gdzie oboje dnia 15 Lutego w 1747 stanąwszy, pod przysięgą to wszystko wyznajemy.
  • W tymże roku dnia 15 Lipca W. Jmć. pani Helena Siedliska, miecznikowa bracławska, zeznała pod przysięgą, że na nogę lewą kilka lat bolejąc, róznych do uleczenia onej używała sposobów, ból jednak i łamanie kości nie ustawały, jak zaś prędko ofiarowała sie do P. Jezusa brzozdowieckiego, spowiedź i komunię odprawiła, z tym wewnętrznym aktem i oświadczeniem: Jezu brzozdowiecki, możesz mnie i tu uzdrowić, gdy zechcesz, a ja na podziękowanie tobie za tę łaskę, obliguję się być w kościele brzozdowieckim, natychmiast ból w nodze ustał, suchość ustąpiła, i zupełnie zdrową została.
  • W tymże roku dnia 13 Sierpnia urodzony Wojciech Gasperski, administrator Kołodzubski, z małżonką swoją Salomeą z domu Dobrzańską, przybywszy na podziękowanie za doznaną łaskę P. Jezusowi zeznali, że sama przy połogu będąc w ostatnim terminie życia, ofiarowała się z mężem do obrazu brzozdowieckiego i zaraz w przytomności ludzi rozwiązał ją Pan Bóg, co wszystko pod przysięgą zeznali.
  • W roku 1748 dnia 5 Lutego, Wiel. ks. Jakób Kołaczkowski, pleban deszawski, obrz. greckiego, zeznał, że cierpiąc głuchotę w prawym uchu przez półtrzecia tygodnia, z szumem wielkim, ofiarował się do P. Jezusa brzozdowieckiego. Podczas mszy tedy swojej uczynił taką intencyę, iż skoro mię Pan Bóg przyprowadzi do zupełnego zdrowia, stawię się w Brzozdowcach na podziękowanie za tę łaskę; wkrótce tedy ozdrowiawszy, uczynił jak postanowił.
  • W tymże roku dnia 10 Lipca, urodzeni Anna i Wojciech Wilczyńscy pod przysięgą zeznali: że gdy ich córka Teresa zachorowała na osę, rodzice ją już prawie konającą ofiarowali do P. Jezusa brzozdowieckiego, zaraz tedy polepszyło jej się, ospę przebyła i to wszystko pod przysięga zeznała.
  • W tymże roku sławetny Franciszek Sokołowski, młodzian z Rozdołu, zgubiwszy kilka złotych, gdy westchnął do Pana Jezusa, wnet mu się pieniądze wróciły. Tenże chorując na ciężką gorączkę i ból cierpiąc w oku, że mało co już widział na nie, gdy ofiarował się do Pana Jezusa, wnet ze wszystkiem zdrów został, co także pod przysięgą zeznał.
  • Roku 1867 moja córka Maryla zachorowała i była już prawie bez życia. Ja matka jej, nie mając innej nadziei, przybiegłam do kościoła i padłam przed ołtarzem cudownego Pana Jezusa, błagając go o ratunek dla mojej córki. Pan Jezus miłosierny wysłuchał, córka moja jakby na nowo ożyła, a ja na podziękowanie z tę łaskę ofiarowałam jako wotum srebrne serce do obrazu. Anna Piasecka.
  • Ksiądz Stanisław Kastory, proboszcz obrz. łać. w Brzozdowcach, będąc w roku 1868 paraliżem tknięty, ofiarował się cudownemu Panu Jezusowi i został nadspodziewanie uzdrowionym. W dowód wdzięczności za tę i za inne dawniej otrzymane łaski, zawiesił na obrazie serce srebrne.

Dodaj komentarz